« M E N U » |
»
|
» Ktoś, kto mówi, że nie zna się na sztuce, źle zna samego siebie. | » Aleksander Wojciechowski - malarstwo po 45 r., Historia sztuki, Historia sztuki | » Aleksander Fredro - Pan Jowialski, rok II, Historia literatury polskiej do 1918, Romantyzm, Streszczenia (romantyzm), Romantyzm | » ALEKSANDER KAMIĹSKI, Pedagogika, pedagogika społeczna | » Aleksander Dumas - Dartagnan, Literatura, Dumas Alexander | » Aleksander Fredro - Pan Geldhab, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Fredro | » Aleksandra Brylska - Reprezentacje ataków atomowych na Hiroszimę i Nagasaki oraz przedstawienia bomby atomowej w Polsce, Japonia | » Aleksander Wit Labuda Eksplikacja tekstu, edukacja,hobby,, Edukacja, teoria. lit., kulturoznawstwo, socjologia | » Aleksander Puszkin - Dama pikowa (tłum. polskie), Filologia Rosyjska, Historia Literatury Rosyjskiej, Semestr I | » Aleksander Bruckner - Mitologia słowiańska i polska.by anya, słowianie | » Aleksandra Pilsudska - Wspomnienia, Patron szkoły - Józef Piłsudski |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plaramix.keep.pl
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej. Aleksander Krawczuk OSTATNIA OLIMPIADA 2 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 3 HISTORIA I OLIMPIADY Stara przypowieść grecka, chyba pitagorejska, porównywała życie i postawy ludzi do ob- razów, jakie można zaobserwować podczas igrzysk w Olimpii. Jedni przybywają tam, aby walczyć na stadionach, zdobywać sławę, nagrody, znaczenie. Inni, aby w ten lub ów sposób zarobić, kręcąc się wśród tłumu widzów, handlując i zwodząc. A wreszcie jeszcze inni – i tylko ci są godni miana prawdziwych olimpijczyków! – zjawiają się nie dla rywalizacji, choć- by najszlachetniejszej, nie z żądzy poklasku i rozgłosu, a nade wszystko nie dla pieniędzy; pragną natomiast po prostu i w spokoju ducha przyjrzeć się wspaniałemu widowisku, cieszyć się i radować samym pokazem ruchu i sprawności, nie myśląc o żadnych korzyściach osobi- stych. Porównanie posiada także ten walor, że dobrze ilustruje, jak Grecy oceniali ludzkie posta- wy i cele zabiegów. Ów system wartościowania obowiązywał przez długie wieki w kręgach starożytnych intelektualistów i wpajany był uporczywie szerszym warstwom, z różnym oczywiście powodzeniem. Owszem, miłowano sławę i dobre imię, podziwiano agonistykę, nie potępiano z gruntu starań o złoto i srebro. Najwyżej jednak stawiano ideał życia oddanego wyłącznie kontemplacji, czyli bezinteresownemu badaniu i rozważaniu prawdy; wszelkiej prawdy, w każdej dziedzinie życia. W języku greckim tego rodzaju ogląd myślowy zwał się „theoria”. Pierwotnie określano tak sam akt wszelkiego obserwowania jakichś zjawisk, na- stępnie oficjalne poselstwa państwowe, udające się na święte igrzyska, aby się im przyjrzeć i cześć oddać bogom, a wreszcie ów dopiero co wspomniany ogląd intelektualny, czyli myśle- nie skierowane ku sprawom wielkim i oderwanym; a także jego owoc. Właśnie w tym ostat- nim znaczeniu wyraz żyje po dzień dzisiejszy. Teoria stanowiła w pojęciu greckich mędrców dobro najcenniejsze. Według pewnych koncepcji filozoficznych szczęsny byt bogów nie- śmiertelnych polega na tym, i na tym tylko, że mogą oni oddawać się wyłącznie teorii, czyli patrzeć wprost w olśniewający blask Prawdy ostatecznej. Im bardziej więc – tak nauczali sta- rożytni – życie nasze, uwolnione od więzów ciasnego praktycyzmu, skłania się ku myśleniu teoretycznemu, tym bardziej staje się boskie. Przypowieść zachowuje zawsze swoją aktualność, dotyczy bowiem nie tylko czasów i sto- sunków antycznych, lecz pewnych stale się powtarzających sytuacji, typów postępowania, hierarchii ocen. Jest też przestrogą dla nas. Igrzyska olimpijskie znowu przyciągają setki i tysiące zawodników z różnych krajów, a przede wszystkim wręcz nieprzejrzane rzesze entu- zjastów; co prawda jedni i drudzy nie zawsze odznaczają się szczytną, absolutną bezintere- sownością. Wydać by się mogło, że jakaś przedziwna psychoza ogarnia ogromne, i to najlud- niejsze, najbardziej cywilizowane obszary globu dokładnie co cztery lata – jak niegdyś w Helladzie. Co cztery lata. Okres ten pomiędzy igrzyskami zwano w starożytności olimpiadą, podob- nie jak niekiedy, choć rzadko, same zawody. Także obecnie wyraz ów występuje w dwóch znaczeniach, choć coraz częściej mówiąc „olimpiada” mamy na myśli jedynie zawody, zresztą nie tylko sportowe, lecz również rywalizację w różnych umiejętnościach naukowych; tak to się utarło przynajmniej w naszym kraju. Dlatego też tytuł niniejszej książki można ro- zumieć dwojako. Zapowiada on albo relację o ostatnich igrzyskach w Olimpii starożytnej, 4 albo też historię kilku lat pomiędzy igrzyskami przedostatnimi i ostatnimi. Oczywiście najle- piej byłoby omówić oba tematy łącznie. Nie wiemy jednak, co działo się na stadionach nad rzeką Alfejos, gdy po raz ostatni zebrali się tam zawodnicy. Nie znany jest ani przebieg kon- kurencji, ani nawet imiona zwycięzców. Zresztą gdybyśmy jakimś szczęsnym trafem posiedli autentyczne i dokładne sprawozdanie naocznego świadka tamtych igrzysk, może nie wypa- dłoby ono zbyt interesująco. Podobnie jak niewielu dziś pasjonują opowieści o przebiegu spotkań sportowych sprzed lat choćby tylko kilkunastu. To już wyłącznie zbiór ciekawostek i anegdot, zabarwionych sentymentem do wspomnień młodości, ale i pobłażaniem dla minio- nych rekordów, przeżyć, emocji. Nie nasuwają owe obrazy żadnych głębszych refleksji – po- za chyba tą jedną: czy nie posunęliśmy się zbyt daleko w kulcie wyczynu sportowego, przy- gotowywanego niemal laboratoryjnie? Zgoła inaczej rzecz się przedstawia, jeśli za przedmiot rozważań wziąć wycinek dziejów pomiędzy dwoma igrzyskami, owe dzielące je lata, jeśli dokonać przeglądu najciekawszych wydarzeń, zaprezentować najwybitniejsze osobistości, scharakteryzować znamienne prądy i zjawiska w różnych dziedzinach życia społecznego. A zwłaszcza jeśli postawić pytanie: z jakich to przyczyn w pewnym momencie zgasły igrzyska, święcone poprzednio tak regularnie przez tyle wieków? Opowieść o sprawach i ludziach z okresu zamierania olimpiad antycznych może okazać się z wielu względów pouczająca dla tej generacji, która w przeszło piętnaście wieków później ogląda triumfalny pochód igrzysk od- rodzonych. W gruncie rzeczy książka ta winna stanowić tylko część dużej całości, złożonej z czterech odrębnych traktatów. Miejmy nadzieję, że owa tetralogia stopniowo powstanie i otrzyma swój pełny kształt jako owoc pracy kilku autorów. Otóż część pierwsza odmaluje obraz świata w czasach, gdy rozpoczęto obchodzić igrzyska olimpijskie regularnie; było to ósme stulecie p.n.e., wschód lub też raczej budzenie się greckiej kultury. Część druga, tutaj przedstawiona, mówi o epoce późniejszej o dwanaście wieków, kiedy to przyszedł kres olimpiad. A część trzecia? Ta opowie o czasach pierwszej olimpiady nowożytnej, czyli o latach 1896–1900. Dobiegał wtedy końca wiek XIX, wiek rewolucji przemysłowej i liberalizmu, a rozpoczynał się krótki i pogodny okres nie bez racji zwany piękną epoką. Jednakże postępy techniki, kon- flikty społeczne i polityczne już zapowiadały koszmar wojen i grozę wszelkich kataklizmów wieku XX. I wreszcie część czwarta tetralogii! Ta będzie poświęcona ostatniej olimpiadzie nowego, naszego porządku. Ktoś napisze taką książkę w przyszłości – jeśli w ogóle będzie miał i umiał kto pisać oraz jeśli znajdzie czytelników. Przyjdzie bowiem, przyjdzie na pewno moment dziejowy, który przetnie w ten lub inny sposób bieg i byt igrzysk tak podziwianych, tak wielbionych! Kiedy to się stanie, z jakich przyczyn, z czyjej winy? Nie ma wróża i nie ma futurologa, który by potrafił to wskazać choćby w przybliżeniu. Zgon, naturalny lub gwał- towny, może przyjść równie dobrze za wiele, wiele tysiącleci, jak i w przyszłości najbliższej. Każde igrzyska, także te, do których się przygotowujemy, mogą okazać się ostatnimi. Twier- dzą niektórzy, że już stało się coś, co źle wróży wielkiej idei olimpijskiego pokoju, brater- stwa, szlachetnej rywalizacji. Popłynęła krew podczas igrzysk w Monachium! A przecież bez tej idei nawet najświetniej zorganizowane zawody stają się tylko popisem fizycznej sprawno- ści wyselekcjonowanych osobników gatunku „homo sapiens”, niczym więcej. Jedno wszakże wolno rzec już z góry i to z absolutną, niezachwianą pewnością! Kres olimpiad nowożytnych będzie zarazem oznaką śmierci lub co najmniej zasadniczej przemiany treści i oblicza naszej cywilizacji. Podobnie jak zgon olimpiad porządku antycznego zwiasto- wał, że odchodzi i przeistacza się wspaniała, bogata, długotrwała epoka dziejowa, zwana przez nas starożytnością. 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykład - połowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepłym klimacie najłatwiej wyrastają zimni dranie. Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentując swoją rolę w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|