« M E N U » |
»
|
» Ktoś, kto mówi, że nie zna się na sztuce, źle zna samego siebie. | » Aleksander Scibor-Rylski - Człowiek z marmuru - scenariusz (1976), literatura polska, Aleksander Scibor-Rylski | » Alfabetyczny spis bitew polskich wg G.Boczkowskiego, Historia, KONKURSY PRZEDMIOTOWE, LOSY ZOLNIERZA I DZIEJE ORĘŻA POLSKIEGO, OD OBERTYNA 1531 DO WIEDNIA 1683, LITERATURA OBOWIĄZKOWA | » Aleksander Fredro - Pan Jowialski, rok II, Historia literatury polskiej do 1918, Romantyzm, Streszczenia (romantyzm), Romantyzm | » Aleksander Dumas - Dartagnan, Literatura, Dumas Alexander | » Aleksander Puszkin - Dama pikowa (tłum. polskie), Filologia Rosyjska, Historia Literatury Rosyjskiej, Semestr I | » Aleksander Dumas - Jozef Balsamo, Literatura, Dumas Alexander | » Aleksander Fredro śluby panieńskie, Historia literatury - oświecenie i romantyzm, Streszczenia - romantyzm | » Aleksander Dumas - Kawaler de Maison-Rouge, Literatura, Dumas Alexander | » Alison Margaret - Żądanie miłości, Książki - Literatura piękna, Harlequin - szef-pracownica | » Alicja Pac-Pomarnacka Mechanika ogólna z przykładami obliczeń, Literatura Nauk Ścisłych |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plaramix.keep.pl
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] ALKIFRON LISTY HETER 2 I. FRYNE DO PRAKSYTELESA [...] nie obawiaj się. Stworzyłeś bowiem ze wszech miar piękne dzieło, jakiego rękoma ludzkimi uczynionego nikt nigdy nie widział. Posąg swej ukochanej ustawiłeś w gaju świątyni - bo tam stoję między Afrodytą a Erosem, którzy też są dziełem twych rąk. Nie żałuj mi tego zaszczytu. Bo ci, którzy nas widzieli, chwalą Praksytelesa, a ponieważ posąg mój ty wykonałeś, Tespijczycy nie mają mi za złe, że znajduję się między bogami. Podarunkowi brak jeszcze jednego, byś przyszedł do nas i abyśmy ułożyli się w gaju, bo nie znieważymy bogów, których sami stworzyliśmy. Żegnaj! II. GLYKERA DO BAKCHIS Nasz Menander postanowił udać się do Koryntu na igrzyska istmijskie. Mnie to wcale nie po myśli. Wiem bowiem, co to jest być pozbawioną takiego kochanka nawet na krótki przeciąg czasu. Nie wypadało go jednak od tego odwodzić, jako że nie zwykł często wyjeżdżać. Ale kiedy ma już ten zamiar, nie wiem, czy go polecić tobie, czy nie. Chcę, byś go miło przyjęła, i sądzę, że mi to przynosi zaszczyt. Zdaję sobie bowiem sprawę z rzeczywistej naszej wzajemnej przyjaźni, boję się jednak najmilsza - nie tyle ciebie, porządniejszy twój charakter niż tryb życia - ile właśnie jego. Jest bowiem szalenie kochliwy, a któż spośród najbardziej nawet po- nurych ludzi mógłby się oprzeć Bakchidzie? Niezupełnie jestem przekonana, że on podjął tę podróż dla igrzysk istmijskich, a nie dla spotkania się z tobą. Może obwinisz mnie o podejrzliwość? Wybacz, o najmilsza, zazdrość zawodową. Ja wcale bym sobie nie lekceważyła utraty Menandra jako kochanka, także i dlatego, że gdyby doszło do jakiejś kłótni czy nieporozumień między nami, na pewno zostałabym niemiłosiernie wydrwiona na scenie przez jakiegoś Chremesa lub Fejdylosa. Natomiast jeśli wróci do mnie taki, jaki odjechał, będę ci bardzo wdzięczna. Bywaj zdrowa! III. BAKCHIS DO HYPEREJDESA My, hetery, wszystkie jesteśmy ci wdzięczne, i to każda z nas nie mniej niż sama Fryne. Proces bowiem, który wytoczył ten arcyłajdak Eutias, dotyczył wprawdzie tylko Fryne, ale niebezpieczeństwo wisiało nad nami wszystkimi. Jeśli bowiem 3 żądając od kochanków pieniędzy nie otrzymamy ich albo sprzyjając dającym je bę- dziemy oskarżane o bezbożność, to lepiej dla nas zaprzestać tego trybu życia i ani nie mieć kłopotów, ani nie obarczać nimi przyjaciół. A teraz nie będziemy już więcej użalać się na nasz zawód, ponieważ podły Eutias okazał się łajdackim kochankiem, ale będziemy go sławić, ponieważ Hyperejdes okazał się człowiekiem wytwornym. Dużo szczęścia ci życzymy za twoją życzliwość. Bo i dla siebie uratowałeś wspaniałą kochankę, i nas sobie zobowiązałeś za nią. A jeślibyś jeszcze napisał przemówienie swoje w obronie Fryne, wtedy my, hetery, wystawiłybyśmy ci szczerozłoty posąg, gdziekolwiek byś zechciał w Helladzie. IV. BAKCHIS DO FRYNE Nie tyle współczułam z tobą w niebezpieczeństwie, najmilsza, ile cieszę się wraz z tobą, że pozbyłaś się uciążliwego kochanka, a znalazłaś porządnego Hyperejdesa. Uważam bowiem, że oskarżenie stało się dla ciebie nawet szczęściem. Bo sprawa sądowa wsławiła cię nie tylko w Atenach, ale w całej Helladzie. Eutias więc poniesie dostateczną karę, jako że pozbawiony jest obcowania z tobą. Zdaje mi się, że pod wpływem gniewu, przez wrodzone chamstwo przekroczył miarę zazdrości kochanka. Wiedz, że on i teraz więcej kocha aniżeli Hyperejdes. Jasne bowiem, że Hyperejdes w zamian za mowę obrończą chce być kochany i żąda tkliwości, gdy tymczasem tamten dopiero jest podniecony na skutek przegrania procesu. Przygotuj się na ponowne z jego strony prośby, błagania i wiele pieniędzy. Nie rozstrzygaj na naszą, heter, niekorzyść, najmilsza, i nie spraw, by Hyperejdes pomyślał sobie, że źle postąpił. I nie daj się przekonać mówiącym ci, że gdybyś zdarłszy suknię nie pokazała sędziom swych piersi, mówca nic by nie był pomógł. Bo to właśnie, że zrobiłaś to w odpowiedniej chwili, sprawiła jego mowa obrończa. V. BAKCHIS DO MYRRINY Oby ci się nigdy nie trafił lepszy kochanek, na panią Afrodytę! Lecz niech do końca żyje z tobą Eutias, o którego życzliwość teraz zabiegasz. Nieszczęśliwie głupia niewiasto, która na swą zgubę natrafiłaś na takiego potwora. Chyba że może ufna jesteś w swą piękność, a jest przecież jasne, że kocha teraz Myrrinę, wzgardzi- wszy Fryną... Widocznie postanowiłaś pognębić Hyperejdesa, ponieważ mniej teraz na ciebie zwraca uwagi. Ale on ma przyjaciółkę godną siebie, a ty kochanka dla siebie odpowiedniego. Zażądaj tylko czegoś od niego, a zobaczysz, że albo spaliłaś stocznię, albo podważasz ustrój państwowy. Wiedz, że przez nas wszystkie, czczące życzliwszą ludziom Afrodytę, jesteś znienawidzona. 4 VI. MEGARA DO BAKCHIS Tobie jednej przypadł w udziale kochanek, którego tak kochasz, że nie umiesz nawet na krótko rozstać się z nim! Jakież to nieznośne, na panią Afrodytę! Od tak dawna zaproszona przez Glykerę na składanie ofiar - bo już na Dionizja nam o tym mówiła - nie przyszłaś, sądzę, przez niego i zaprzestałaś widywać miłe przyjaciółki. Zrobiłaś się powściągliwa i kochasz kochanka, uszczęśliwiona swą dobrą sławą. My natomiast, nieprzyzwoite i rozwydrzone... Bo zła jestem na ciebie, przysięgam na wielką boginię. Byłyśmy wszystkie: Tettale, Moscharion, Tais, Antrakion, Petale, Tryallis, Myrrine, Chryzjon, Euksippe. Nawet i Filumene, choć od niedawna mężatka i zazdrośnie strzeżona, ułożywszy w łożu ukochanego męża, późno wprawdzie, ale jednak się zjawiła. Ty jedna tylko rozpieszczałaś Adonisa - aby go przez ciebie, Afrodytę, opuszczonego nie porwała Persefona. A jaka była nasza uczta - bo i czemuż ci nie mam zranić serca - jakich przyjemności pełna! Śpiewy, dowcipy, pijatyka aż do piania kogutów. Pachnące olejki, wieńce, łakocie. Stół stał w cieniu wawrzynów. Tylko nam ciebie brakło, niczego poza tym. Niejeden raz już bywałyśmy spojone, jednak tak przyjemnie - rzadko. Ale największą rozrywkę sprawiły nam poważne zawody między Tryallis a Myrriną o pośladki: która też może pokazać ładniejsze i delikatniejsze. I pierwsza Myrrina rozwiązawszy pasek - bieliznę miała jedwabną - zakołysała prześwieca- jącymi przez nią biodrami, które drżały jak zsiadłe mleko, a patrzyła przy tym w tył na ruchy swej pupki. Lekko jak w grze miłosnej westchnęła tak, że, na Afrodytę, zmieszałam się. Tryallis też nie zawiodła, pobiła ją w bezwstydzie: “Nie podejmę współzawodnictwa w szatkach nawet tak przeźroczystych, bez mizdrzenia się, niech będzie tak jak na zawodach. Zapasy nie lubią osłonek”. Zrzuciła chitonik i przegiąwszy się nieco w biodrach powiada: “Patrz, obejrzyj sobie tę barwę, Myrrino, jak nieskazitelna, jak bez plamki, patrz na różowość bioder tutaj, na przejście ku udom, ani za tłuste, ani za chude, na dołeczki na wzgórkach. Na Zeusa, nie trzęsą się jak u Myrriny” - uśmiechnęła się figlarnie i zakręciła pupką tak, że ruch jak gdyby prądem przebiegł powyżej bioder - wszystkie przyklasnęły i przyznały Tryallidzie zwycięstwo. Odbyły się też zawody co do bioder i piersi... Żadna nie miała odwagi zmierzyć się z Filumene pod względem brzucha. Był bowiem jędrny, nie zniekształcony przez porody. Spędziwszy w ten sposób noc, obgadawszy kochanków i życząc sobie innych - zawsze bowiem przyjemniejsza jest nowa miłość - wyszłyśmy podchmielone i brojąc po drodze, orszakiem ciągnęłyśmy do uliczki Agnos, do Deksymacha w Złotej Alejce, blisko domu Menefrona. Kocha się w nim Tais straszliwie i - na Ze- usa - słusznie. Młodzieniaszek bowiem niedawno wziął spadek po bogatym ojcu... Tym razem więc jeszcze wybaczamy ci twą wyniosłość, ale na Adonia będziemy na przyjęciu u kochanka Tettali na Kollytosie. Tettale bowiem ozdabia kochanka 5 Afrodyty. Dokąd przyjdziesz przynosząc ogródki, wizerunek Adonisa i swego własnego Adonisa, którego teraz rozpieszczasz - będziemy ucztować z kochankami! Bywaj zdrowa! VII. DO BAKCHIS (?) OD NIEZNANEJ [...] do majątku kochanka, mówiąc, że winna złożyć ofiary Nimfom. Majątek leży w odległości 20 stadiów od miasta. jest to jak gdyby park czy ogród, obok domu niewielkie pole uprawne, reszta to cyprysy i mirty. Posiadłość, o miła, należąca prawdziwie do światowca raczej niż do wieśniaka. Już droga w tamtą stronę stanowiła dla nas rozrywkę. Żartowałyśmy wzajemnie z siebie albo z kochanków, a ludzie, którzy nas spotykali, naciągali nas. Nie wiadomo, skąd się napatoczył Nikiasz, ten rozpustnik, mówi do nas: “Dokąd to? Czyj majątek idziecie przepijać? Szczęśliwe to miejsce, dokąd idziecie, jakie figi będzie wydawać!” Petale więc odpędziła go, szpetnie mu przymawiając, pluł bowiem i nazwawszy nas nieczystą bandą znikł. My zaś zrywając ogniki, zbierając jaskry i zawilce, stanęliśmy nagle u celu. Droga wśród żartów minęła niepostrzeżenie tak szybko, jak nie bylibyśmy sądzili. Zaraz my, kobiety, przystąpiłyśmy do ofiar. Nieco za domem była skała, której szczyt ocieniony wawrzynami i jaworami, z obu stron zaś krzaki mirtu; bluszcz jak gdyby zrósł się z kamieniem, ze skały spływała czyściutka woda. Pod występami skał ustawiono posągi Nimf i Pana, który jak gdyby podpatrując najady pochylał się nad nimi. Naprzeciw ustawiłyśmy ołtarz, następnie, ułożywszy na nim polana i placki, zabiłyśmy w ofierze białą kurę. Wylawszy w darze wina z miodem i zapaliwszy kadzidło nad małym ogniem, pomodliwszy się godnie do Nimf, ale jeszcze goręcej do Afrodyty, prosiłyśmy, aby dała nam jaki łup miłosny. W końcu byłyśmy dojrzałe do biesiady. “Chodźmy - powiedziała Melissa - do domu i połóżmy się do stołu”. - “Na Nimfy i na Pana, nie tu - odrzekłam. - Widzisz przecie, jaki jest rozpustny. Chętnie by nas widział tu spite. Ale spójrz na ten skrawek ziemi pod krzakami mirtu, jaki jest od rosy wilgotny i różnobarwny od kwiatów. Na tej trawie chętniej bym się położyła niż na tamtych dywanach i miękkich poduszkach. Na Zeusa, przecież od uczty w mieście więcej warta uczta tam, gdzie uroki świeżego powietrza”. - “Tak, tak, słusznie mówisz” - wykrzyknęli wszyscy. Zaraz więc zebrawszy gałązki cisu i mirtu i rozpostarłszy na nich płasz- cze, przygotowaliśmy sobie sami legowiska. Ziemia była miękka od lotosu i koniczyny. W środku hiacynty i różnobarwne kwiaty upiększały obraz. Słowiki wśród wiosennego listowia kląskały czarownie i krople cicho spływające z wil- gotnej skały wydawały delikatny szmer, odpowiedni dla wiosennej uczty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykład - połowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepłym klimacie najłatwiej wyrastają zimni dranie. Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentując swoją rolę w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|