zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljamnix.pev.pl
« M E N U » |
»
|
» KtoĹ, kto mĂłwi, Ĺźe nie zna siÄ na sztuce, Ĺşle zna samego siebie. | » Alexander Hamilton Young Statesman (Young Patriots) - Helen Boyd Higgins, Ebooks (various), Biography Mega Pack(2) | » Aleksander Dumas - Dartagnan, Literatura, Dumas Alexander | » Alexandre Dumas - The Three Musketeers - Twenty Years After, books, e-books | » Aleksander Dumas - Jozef Balsamo, Literatura, Dumas Alexander | » Alexander McCall Smith - Kobieca agencja detektywistyczna nr1(1), e-books, e-ksiÄ
Ĺźki, ksiÄ
zki, , .-y | » Aleksander Dumas - Kawaler de Maison-Rouge, Literatura, Dumas Alexander | » Alexandra.Ivy.-.Straznicy.Wiecznosci.Tom.6.-.Drapiezna.ciemnosc.(P2PNet.pl), !!!!!!! NOWE !!!!!!!!!(hasĹo=1234) | » Alexander von Humboldt-Hacia el valle de caracas, LITERATURA | » Alexandra Ivy - StraĹźnicy WiecznoĹci 6 - DrapieĹźna ciemnoĹÄ, | » Alexandra Stan - Get Back, Teksty Piosenek |
|
|
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ] MEG ALEXANDER KĹOPOTY LORDA MARCUSA 1 ByĹ to juĹź ostatni etap podróşy. Dziewczyna wciĹniÄta w kÄ
t powozu wyglÄ
daĹa na chorÄ
. - Nie powinnyĹmy przyjeĹźdĹźaÄ tutaj - powiedziaĹa schrypniÄtym gĹosem. NajwyraĹşniej mĂłwienie sprawiaĹo jej trudnoĹÄ. - Jego lordowska moĹÄ nie raczyĹ nawet odpowiedzieÄ na list. PrzecieĹź moĹźe odprawiÄ nas z kwitkiem. - W nocy? Lord Rokeby, moja droga, czegoĹ takiego by nie zrobiĹ. Jako twĂłj opiekun musi znaÄ swoje obowiÄ
zki. - Jestem pewna, Ĺźe zna, panno Tempie, ale to nie znaczy, Ĺźe bÄdziemy mile widzianymi goĹÄmi. Och, gdybym tylko nie czuĹa siÄ tak Ĺşle. - Dziewczyna zaniosĹa siÄ kaszlem. Elinor zachowaĹa dla siebie wĹasne obawy. WczeĹniej przeĹźyĹa ogromne rozczarowanie, gdy okazaĹo siÄ, Ĺźe londyĹska rezydencja lorda jest zamkniÄta i na drzwiach nie ma koĹatki, co byĹo oczywistym znakiem nieobecnoĹci wĹaĹciciela. SĹuĹźÄ
cy wyjaĹniĹ im, jak dostaÄ siÄ do posiadĹoĹci lorda leĹźÄ
cej w hrabstwie Kent. Wraz z Hester przyjechaĹy z Bath wynajÄtym powozem. ByĹa to bardzo mÄczÄ
ca podróş. Elinor myĹlaĹa poczÄ
tkowo o zatrzymaniu siÄ w hotelu, jednakĹźe, ze wzglÄdu na szczupĹe fundusze i chorobÄ Hester, zrezygnowaĹa z takiego rozwiÄ
zania.  Nawet gdyby znalazĹa przyzwoity hotel, co powiedzieliby w recepcji o dwĂłch kobietach podróşujÄ
cych z niewielkim bagaĹźem i bez pokojĂłwki, z ktĂłrych jedna wyraĹşnie niedomaga? ZresztÄ
jutro Hester nie bÄdzie czuĹa siÄ lepiej. Trzeba wiÄc jak najszybciej dotrzeÄ do celu. BĹagaĹa w duchu niebiosa, by pozwoliĹy jej zastaÄ lorda Rokeby'ego w domu. PostanowiĹa, Ĺźe gdyby go nie byĹo, i tak zaĹźÄ
da schronienia pod jego dachem. DojechaĹy wreszcie na miejsce. Gdy powĂłz mijaĹ wysokÄ
, kutÄ
ĹźelaznÄ
bramÄ, w domku portiera bĹysnÄĹo ĹwiatĹo. Elinor doznaĹa ogromnej ulgi, gdy odĹşwierny oznajmiĹ, Ĺźe jego pan nie opuszczaĹ dzisiaj domu. OdwrĂłciĹa siÄ do Hester i objÄĹa jÄ
czule. - Kochanie, jesteĹmy na miejscu - powiedziaĹa. - WkrĂłtce bÄdziesz siÄ mogĹa poĹoĹźyÄ. WyjrzaĹa przez okno. PowĂłz skierowaĹ siÄ na podjazd imponujÄ
cej, jasno oĹwietlonej rezydencji. Gdy zatrzymaĹ siÄ u podnóşa okazaĹych schodĂłw, otworzyĹy siÄ wysokie rzeĹşbione drzwi wejĹciowe, z ktĂłrych wybiegĹ mÄĹźczyzna w liberii i spiesznie skierowaĹ siÄ do przybyĹych. Elinor pierwsza wysiadĹa z powozu, a tuĹź za niÄ
osĹabiona chorobÄ
Hester. WoĹşnica, zadowolony, Ĺźe dowiĂłzĹ do celu swoje pasaĹźerki, wyniĂłsĹ ich bagaĹźe i szybko ruszyĹ w drogÄ powrotnÄ
. - Czy moĹźesz poinformowaÄ lorda Rokeby'ego, Ĺźe przyjechaĹa jego podopieczna? - uprzejmie zwrĂłciĹa siÄ do sĹuĹźÄ
cego Elinor. MÄĹźczyzna popatrzyĹ na niÄ
zaskoczony. - Madame, jego lordowska moĹÄ nie mĂłwiĹ... to znaczy, on siÄ nikogo nie spodziewa. - DomyĹlam siÄ. - Elinor wspiÄĹa siÄ na pierwsze stopnie. - NapisaĹam list do lorda Rokeby, powiadamiajÄ
c o naszym przyjeĹşdzie, ale widocznie nie dotarĹ na czas. ProszÄ zrobiÄ, jak powiedziaĹam. Panna Hester Winton nie czuje siÄ dobrze. Powinna jak najprÄdzej poĹoĹźyÄ siÄ do Ĺóşka. - AleĹź, madame, jego lordowska moĹÄ daĹ mi wyraĹşne instrukcje. Teraz przyjmuje goĹci i nie mogÄ go niepokoiÄ. Tymczasem Elinor wraz z Hester dotarĹy do szczytu schodĂłw i weszĹy do rozlegĹego, wysokiego na pĂłĹtora piÄtra holu. - BiorÄ caĹÄ
odpowiedzialnoĹÄ na siebie - oznajmiĹa. - Hester, kochanie, usiÄ
dĹş tu na moment. Nie zabawiÄ dĹugo... - UrwaĹa, gdyĹź wĹaĹnie otworzyĹy siÄ drzwi w  koĹcu holu. Elinor zobaczyĹa na wpóŠrozebranÄ
dziewczynÄ i biegnÄ
cego za niÄ
mĹodego mÄĹźczyznÄ. Z piskiem i Ĺmiechem dziewczyna uciekaĹa w kierunku schodĂłw. Zanim do nich dopadĹa, kawaler juĹź jÄ
trzymaĹ w objÄciach i gĹoĹno caĹujÄ
c, ĹciÄ
gaĹ z jej ramion resztki odzieĹźy, po czym chwyciĹ dziewczynÄ na rÄce i wbiegĹ na schody, jakby nic nie waĹźyĹa. Elinor spojrzaĹa na swojÄ
podopiecznÄ
. Na twarzy Hester malowaĹo siÄ zdziwienie pomieszane z zakĹopotaniem. - Madame, przykro mi... - SĹuĹźÄ
cy byĹ wyraĹşnie zaĹźenowany. - Czy mĹoda dama nie zechciaĹaby poczekaÄ w bibliotece? - Masz racjÄ, tak bÄdzie lepiej. Nie musisz mnie anonsowaÄ. Nie czekajÄ
c na odpowiedĹş, skierowaĹa siÄ ku otwartym drzwiom i weszĹa do pokoju. Po obu stronach dĹugiego stoĹu siedzieli mocno podchmieleni mÄĹźczyĹşni. Elinor nie byĹa tym zdziwiona, widzÄ
c na stole mnĂłstwo pustych butelek. ZdumiaĹa jÄ
natomiast stojÄ
ca na stole dziewczyna z podwiniÄtÄ
do pasa spĂłdnicÄ
. DokĹadnie wymierzonym ruchem eleganckiego pantofelka mĹoda kobieta przesunÄĹa rzÄ
d pomaraĹcz uĹoĹźonych przed niÄ
w rĂłwnÄ
liniÄ, czym wywoĹaĹa aplauz wpatrzonych w niÄ
panĂłw. W tym wzglÄdzie miaĹa niezaprzeczalny talent. Ĺťaden z owocĂłw nie wysunÄ
Ĺ siÄ z szeregu. Gdy zakoĹczyĹa swĂłj pokaz, zrÄcznie chwyciĹa woreczek zĹota rzucony jej w nagrodÄ. - Teraz moja kolej - krzyknÄĹa rudowĹosa piÄknoĹÄ, wyrywajÄ
c siÄ z objÄÄ trzymajÄ
cego jÄ
na kolanach mÄĹźczyzny i prĂłbujÄ
c wdrapaÄ siÄ na stĂłĹ. Elinor, ktĂłrej wejĹcie przez dĹugÄ
chwilÄ pozostaĹo nie zauwaĹźone, obrzuciĹa uwaĹźnym spojrzeniem zebrane w pokoju towarzystwo. Ten tĹusty, zaĹliniony, obleĹny blondyn przy drugim koĹcu stoĹu nie moĹźe byÄ lordem Rokebym, pomyĹlaĹa z przeraĹźeniem. JeĹli to jednak on, natychmiast zabierze stÄ
d Hester. W tym samym momencie jeden z mÄĹźczyzn podniĂłsĹ wzrok i zobaczyĹ nowo przybyĹÄ
. - A to kto? - UniĂłsĹ do gĂłry rÄkÄ, Ĺźeby uciszyÄ towarzystwo. - Purytanka, dziewica? Marcus, to zapewne twĂłj pomysĹ. WiedziaĹem, Ĺźe zawsze moĹźemy liczyÄ na coĹ oryginalnego. Nigdy nas nie zawiodĹeĹ. SzurnÄĹo odsuwane krzesĹo. MÄĹźczyzna, ktĂłry na nim siedziaĹ, delikatnie uwolniĹ siÄ z objÄÄ dziewczyny i wstaĹ. Elinor poczuĹa nieprzyjemny skurcz ĹźoĹÄ
dka, gdy na niÄ
spojrzaĹ. Nie miaĹa wÄ
tpliwoĹci, Ĺźe stoi przed niÄ
lord Rokeby. ByĹ ciemny jak Cygan, a Ĺniada cera  podkreĹlaĹa niezwykĹoĹÄ jego oczu - niewiarygodnie jasnoniebieskich. Takie oczy moĹźna byĹo spotkaÄ u ludzi morza lub u podróşnikĂłw wÄdrujÄ
cych do najdalszych zakÄ
tkĂłw ziemi. Elinor instynktownie wyczuĹa, Ĺźe ten czĹowiek potrafi byÄ nieprzejednanym przeciwnikiem. ZmierzyĹ jÄ
bezceremonialnie od stĂłp do gĹĂłw, aĹź zaczerwieniĹa siÄ pod jego zuchwaĹym spojrzeniem. - Pochlebiasz mi - odpowiedziaĹ swobodnie towarzyszowi zabawy - ale ja nie znam tej damy. Bates, czy nie mĂłwiĹem ci, Ĺźe nikogo dzisiaj nie przyjmujÄ? Elinor popatrzyĹa na strapionÄ
twarz sĹuĹźÄ
cego, ktĂłry staĹ za niÄ
, i poczuĹa, Ĺźe ogarnia jÄ
furia. - ProszÄ nie winiÄ tego czĹowieka, milordzie. To ja postanowiĹam zobaczyÄ siÄ z panem. - Jej gĹos byĹ niski i melodyjny, i na tyle dĹşwiÄczny, Ĺźe docieraĹ do najdalszego zakÄ
tka pokoju. SĹowa wywoĹaĹy okrzyki radoĹci. - Marcus, czy twoje kurczÄ
tka same przychodzÄ
na grzÄdÄ? - zakpiĹ grubas siedzÄ
cy na koĹcu stoĹu. Elinor nie miaĹa zamiaru sĹuchaÄ takich uszczypliwych uwag i pozwoliÄ, by brano jÄ
za kobietÄ lekkich obyczajĂłw. OdwrĂłciĹa spojrzenie od lorda Rokeby'ego i popatrzyĹa surowo na rozochocone twarze mÄĹźczyzn. Wzrok, ktĂłry potrafiĹ ujarzmiÄ niejednÄ
nieposĹusznÄ
szesnastolatkÄ, nie zawiĂłdĹ i teraz. W pokoju zapadĹa cisza. Gdy Elinor zwrĂłciĹa spojrzenie na gospodarza, spostrzegĹa w jego niezwykĹych oczach mieszaninÄ zdumienia i podziwu. - MuszÄ z panem porozmawiaÄ - powiedziaĹa stanowczo. - OczywiĹcie, madame. Jestem do pani dyspozycji. Nie umknÄ
Ĺ jej uwagi ironiczny ton, ale nie zareagowaĹa i wyszĹa za nim z pokoju. - Pana podopieczna, Hester Winton, jest tutaj, milordzie. PrzywiozĹam jÄ
z Bath. Rozbawienie lorda Rokeby'ego zniknÄĹo w okamgnieniu. Nie przeciÄ
gaĹ juĹź w modny sposĂłb gĹosek, gdy wykrzyknÄ
Ĺ: - Moja podopieczna! Dobry BoĹźe, kobieto, cóş to za niedorzeczny pomysĹ! To nie jest miejsce dla dziecka. Co pani przyszĹo do gĹowy, Ĺźeby zabraÄ jÄ
ze szkoĹy? - SzkoĹa zostaĹa zamkniÄta z powodu Ĺmierci wĹaĹciciela, a Hester nie jest juĹź dzieckiem. Ma siedemnaĹcie lat. Â - Dlaczego przywiozĹa jÄ
pani do mnie? - PoniewaĹź jest pan jej prawnym opiekunem i my... To znaczy Hester nie miaĹa siÄ gdzie udaÄ. Lord Rokeby przejechaĹ palcami po wzburzonych wĹosach. - Nie moĹźecie tutaj zostaÄ - powiedziaĹ w koĹcu. - Musicie wrĂłciÄ tym samym powozem do Tunbridge Wells. Jutro skontaktujÄ siÄ z paniÄ
. - Nasz powĂłz juĹź odjechaĹ. - Ach, tak - mruknÄ
Ĺ lord Rokeby. - JeĹli chciaĹa mnie pani postawiÄ przed faktem dokonanym, to przeliczyĹa siÄ pani, panno... - Nazywam siÄ Elinor Tempie. - Wobec tego, panno Tempie, mĂłj powĂłz odwiezie was do miasta. - To niemoĹźliwe. Hester jest chora. W jej stanie podróş nie wchodzi w rachubÄ. - Nie wierzÄ pani! - Niech siÄ pan sam przekona. - Elinor skierowaĹa siÄ w stronÄ biblioteki. - To jest lord Rokeby, kochanie. - PrĂłbowaĹa powiedzieÄ to obojÄtnym tonem, ale w jej gĹosie brzmiaĹa pogarda. JednakĹźe Hester jej nie wyczuĹa. SpojrzaĹa na swego opiekuna czerwonymi od gorÄ
czki oczami i zaniosĹa siÄ kaszlem. UsiĹowaĹa wstaÄ, Ĺźeby zĹoĹźyÄ gĹÄboki ukĹon, ale opadĹa z jÄkiem na fotel. Elinor przyĹoĹźyĹa rÄkÄ do jej czoĹa i stwierdziĹa, Ĺźe temperatura musiaĹa siÄ niebezpiecznie podnieĹÄ. Lord Rokeby strzeliĹ palcami na sĹuĹźÄ
cego. - Bates, umieĹÄ panie w zachodnim skrzydle i speĹnij wszystkie ich Ĺźyczenia. - OdwrĂłciĹ siÄ gwaĹtownie i nie kryjÄ
c niezadowolenia, zamierzaĹ wyjĹÄ bez sĹowa. - Milordzie? - Panno Tempie, proszÄ nie niepokoiÄ mnie do jutra. Pani nieodpowiedzialne postÄpowanie jest wprost niepojÄte. Jak pani mogĹa zabieraÄ w podróş chorÄ
dziewczynÄ i ciÄ
gnÄ
Ä jÄ
przez póŠAnglii? ZwĹaszcza Ĺźe trudziĹa siÄ pani na próşno. - Hester byĹa zupeĹnie zdrowa, gdy rano rozpoczynaĹyĹmy podróş, a poza tym pan nie odpowiedziaĹ na mĂłj list i... - Nie otrzymaĹem od pani Ĺźadnego listu - wpadĹ jej w sĹowo lord Rokeby. - Gdybym go dostaĹ, mĂłgĹbym poczyniÄ odpowiednie przygotowania. - List wysĹaĹam pod londyĹskim adresem. - Panno Tempie, nie byĹo mnie w kraju. Przez wiele miesiÄcy z nikim nie Â
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykĹad - poĹowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchĹy i mÄĹźa nie trzeba mieÄ karty myĹliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepĹym klimacie najĹatwiej wyrastajÄ
zimni dranie. Gdybym tylko wiedziaĹ, powinienem byĹ zostaÄ zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentujÄ
c swojÄ
rolÄ w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|