« M E N U » |
»
|
» Ktoś, kto mówi, że nie zna się na sztuce, źle zna samego siebie. | » Aleksander Wojciechowski - malarstwo po 45 r., Historia sztuki, Historia sztuki | » Aleksander Fredro - Pan Jowialski, rok II, Historia literatury polskiej do 1918, Romantyzm, Streszczenia (romantyzm), Romantyzm | » ALEKSANDER KAMIĹSKI, Pedagogika, pedagogika społeczna | » Aleksander Krawczuk - Kleopatra(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y | » Aleksander Dumas - Dartagnan, Literatura, Dumas Alexander | » Aleksander Fredro - Pan Geldhab, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Fredro | » Aleksandra Brylska - Reprezentacje ataków atomowych na Hiroszimę i Nagasaki oraz przedstawienia bomby atomowej w Polsce, Japonia | » Aleksander Wit Labuda Eksplikacja tekstu, edukacja,hobby,, Edukacja, teoria. lit., kulturoznawstwo, socjologia | » Aleksander Puszkin - Dama pikowa (tłum. polskie), Filologia Rosyjska, Historia Literatury Rosyjskiej, Semestr I | » Aleksander Bruckner - Mitologia słowiańska i polska.by anya, słowianie |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljamnix.pev.pl
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] 1876 Aleksander Świętochowski: Dumania pesymisty , oprac. i wstęp Ewa Paczoska, Warszawa: sic! 2002 Zagadki wiedzy Strudzeni mozolnym błąkaniem się w mroku tajemnic wiedzy, mimo woli tęsknimy do jakiegoś w tej torturze wytchnienia, do jakiejś chwilki nieświadomością której by znikł nam sprzed oczu cały byt, zagłuchły wszystkie odgłosy jego walk, zmartwiało całe jego życie. Być ciągle trawionym gorączką poznania i ciągle niepewnym jego prawd, myśleć bez przerwy nad istnieniem i nigdy go nie przenik- nąć, nigdy nie dobadać się jego rzeczywistej natury, podsycać tylko nauką pragnienia i żadnego z nich nie zadowolnić – to męczarnia, która więcej człowiekowi skradła szczęścia i więcej mu podsunę- ła udręczeń niż niejeden krzyż, na którym go rozpinano. Gdyby więc można stracićświadomość, chociaż na czas jednego obrotu ziemi! Gdyby można nie ginąc, usnąć spokojem kamienia i jak on nie czuć oddziaływania żadnej zewnętrznej siły! Ale czy kamień na pewno nie czuje? Wszakże fizyka przekonywa, że [33/34] najrozmaitsze czynniki natury, wywierają na niego widomy wpływ i zmie- niają jego układ... Przypuszczamy, że on o tym nie wie, lecz czy to przypuszczenie zabezpieczone jest od wszelkich wątpliwości?... Wprawdzie wnioski nasze w tym względzie zdają się odpowiadać wa- runkom prawidłowego rozumowania, ale czy znamy wszystkie sposoby ich kontroli? Kamień nie my- śli i nie czuje, bo nie dostrzegamy w nim znaków duchowego ustroju; ale czy nam wolno stanowczo powiedzieć, że zbadaliśmy wszystkie możliwe objawy procesów psychicznych i wszystkie ich stop- nie? Więc w umysłowym pognębieniu nie możemy nawet życzyć sobie martwoty głazu, bo nie wie- my, czy on jest rzeczywiście martwym... Okrutny to los – ludzki! – pragnąć wydobyć się z bezdennej otchłani, a nie umieć wskazaćżadnej trwałej opory, chcieć kryć się w inną postać, a nie wiedzieć, w jaką... Gdyby człowiek znał bezwzględną wartość każdej swojej myśli, strułby się własną rozpaczą. Szczęściem, że się nad tym rzadko zastanawia i sądzi, że raz chybia, ale drugi raz w prawdę trafia. Tymczasem nie trafia – nigdy. Bo czy jest w całej naszej wiedzy, chociaż jedno pojęcie, o którego prawdziwości bylibyśmy całkowicie przekonani? Bynajmniej. Dwadzieścia już kilka wieków upłynę- ło, jak filozofia wydała straszny dla naszej wiedzy wyrok, który nam pozwala znać rzeczy tylko w tej formie, w jakiej one nam się przedstawiają, a nie, w jakiej niezależnie od nas istnieją. Jeszcze do dziś nie uspokoiliśmy się ze strasznego śmiechu, po wysłuchaniu komicznych wywodów idealizmu, a jed- nakże, czy wywody te był rzeczywiście niedorzeczne? Trzeba się dobrze przed zdecydowaniem zasta- nowić. Boć jeżeli znamy tylko świat naszych wyobrażeń, to wszystkie przedmioty są utworem nasze- go własnego ducha. [34/35] Berkeley 1 więc lub Fichte 2 tym się jedynie różnią od Hume'a 3 lub Kanta 4 , że tęż samą zasadę posuwają do ostatecznych jej konsekwencji, że sąśmielsi i mają odwagę wypo- wiedzieć najdziwaczniejsze z pozoru przekonanie, jeśli je na drodze swej logiki znajdą. A dziwacz- nym jest bez wątpienia twierdzenie, że papier, na którym te słowa piszę, mięso, które przed chwilą 1876 Aleksander Świętochowski: Dumania pesymisty s. 2 / 39 jadłem, odzież, która mnie pokrywa – że wszystko to jest produktem mojego ducha. Bo stąd prosta konkluzja – nie wiem i na żaden sposób dowiedzieć się nie mogę, czym ów papier, odzież lub po- karm są niezależne od moich zmysłów. Zaiste przykra niewiadomość – dla tych, którzy ją odczuć mogą. Szczęśliwi, którzy nigdy takich kłopotów nie doznali. Bo pomyślmy, jak głębokie wrażenie smutku ogarnęłoby każdego kochanka, gdyby go filozofia przekonała, że jego piękna, [35/36] <# 001> 1 George Berkeley, 1685-1753, angielski filozof. W swoich pismach (np. Traktat o zasadach ludzkiego poznania) zmie- rzał ku racjonalizacji religii i zbudowania systemu teologii naturalnej. Osobliwością jego stanowiska było związanie do- wodu istnienia Boga z koncepcją całkowitej dematerializacji świata fizycznego. Negował prawomocność interpretowania idei, tj. zespołów doznań zmysłowych stanowiących bezpośredni przedmiot poznania, jako kopii czy reprezentacji obiek- tywnych realności materialnych. 2 Johann Gottlieb Fichte, 1762-1814, niemiecki filozof. Podjął i rozwijał (m.in. w dziele Powołanie człowieka) kantowską ideę autonomii człowieka, wzbogacając ją o koncepcję „czynu", rozumianego jako aktywność intelektu i świadomości. Odrzucił tezy Kanta o istnieniu „rzeczy samej w sobie", jako czegoś całkowicie niezależnego od świadomości. 3 David Hume, 1711-1776, angielski filozof, historyk i ekonomista, podstawowa praca to Traktat o naturze ludzkiej. Jego koncepcja poznania nawiązywała do empiryzmu, twierdził, że jedynym źródłem poznania są wrażenia (impresje), na których podstawie powstają w umyśle ludzkim idee. 4 Immanuel Kant, 1724-1804, filozof niemiecki, twórca koncepcji idealizmu transcendentalnego. Swój system filozoficz- ny określał jako „przewrót kopernikański", którego rewolucyjność polegała na odwróceniu relacji podmiotu poznającego do przedmiotu poznawanego; Kant uważał, ze przedmiot dostosowuje się do podmiotu. W Krytyce czystego rozumu twierdził, że nie ma żadnego twierdzenia metafizycznego, które można by uznać za naprawdę pewne. [35/36] zachwycająca luba jest tworem jego psychofizycznej organizacji. Jak to – zawołałby rozpaczliwie – więc te urocze kształty, bujne zwoje włosów, dumnie zgięte czoło, płomieniem palące się oko, deli- katnie wykreślony nosek, ponętnie rozcięte i świeżo zabarwione usta – to jedynie obraz nakreślony przez moją wyobraźnię i w rzeczywistości może całkiem inny? Niestety – żal nie przebłaga koniecz- ności. Posądzono Petrarkę, że Laurę sobie sam wymyślił i nigdy jej w rzeczywistości nie widział. Posądzenie to nie przestanie być słusznym, chociażby nawet poeta wstał z grobu i złożył metrykę swego ideału. Bo żył czy nie żył we Włoszech, w każdym razie on znał tylko tę Laurę, która żyła w jego myśli. Każdy kochanek jest czulącym się do swej własnej imaginacji Petrarką... Tak – kochacie i nienawidzicie – swoje pojęcia o rzeczach i osobach wam nieznanych. Jak to brzmi dziwnie i nieprzy- jemnie! Błogosławieni, którzy w to nie wierzą i błogosławiona prawda za to, że do uwierzenia trudna. Wstawcie każdemu kupcowi lub przemysłowcowi do kantoru filozofa w klatce, niech mu po całych dobach śpiewa, iż rzeczy samych w sobie nie znamy, zobaczycie, czy go tej śpiewki kiedykolwiek nauczy. Jak to, fabrykant miałby uwierzyćże wyrabia, a kupiec, że sprzedaje – nie mydło, ale coś, co się mydłem zowie? Gdyby handel z giełdą jednego dnia przyjął teorię Berkeleya lub nawet Kanta, moglibyśmy skupować towary i pieniądze za cenę nadwiślańskiego piasku. Bo niech Moes się prze- kona, że jego korty 5 nie są kortami same w sobie, a Nelken, że pruskie złote marki takimi jak są, tyl- ko mu się wydają... niech się o tym wreszcie przekona każdy – spadną w cenie jedne i drugie. Ach! 1876 Aleksander Świętochowski: Dumania pesymisty s. 3 / 39 <# 002> 5 Kort – rodzaj ciężkiego materiału, używanego na ubrania i płaszcze. [36/37] zawoła panna Stefania – mam niewzruszony dowód, że pan Władysław jest blondynem, bo wszyscy blondynem go nazywają. Złudna pociecha. Bo zgoda sądów w tym przedmiocie, dowodzi tylko, że wszyscy mają jednakowe oczy. Szkła żółte wszystko żółtą barwą powlekają, a skąd wiemy, że takich szkieł natura nam w głowy nie wprawiła? Kiedyśłudzono się wiarą, że każdy organ naszego ustroju jest w najwyższym stopniu doskonałym i swemu celowi odpowiednim, a dziś... dziś Helmholtz6 ma odwagę powiedzieć, że „gdyby mu optyk przyniósł ludzkie oko, on nie przyjąłby tak niedołężnie zro- bionego przyrządu". I cóż panny Stefanie na to? Jakąż pewność co do koloru włosów p. Władysława daje nam ten niedołężnie zrobiony przyrząd? Kto nam zaręczy, że on nie powiększa lub zmniejsza rzeczywistej miary przedmiotów? Gdyby aparaty fotograficzne pozyskały na chwilęświadomość, ani by im na myśl nie przyszło, że oprócz czarnej i białej są jeszcze inne dla innych widzialne barwy. Może więc i my pozostajemy w podobnej nieświadomości, może i ta nasza wzrokowa klisza, siat- kówką zwana, nie odbija wszystkich kolorów i kształtów. Inaczej przez naturę przygotowana, może by chwytała inne obrazy. Kolor czerwony Papuasa zachwyca, a indyka oburza – skąd pewność, te indyk widzi toż samo, co Papuas? Darwin7 opowiada, że ptaki w Ameryce unikają pewnego gatunku świetnie ubarwionych gąsiennic, które zwracają 6 Helmholtz Hermann Ludwig Ferdinand von, 1821-1894, niemiecki fizyk, filozof i fizjolog. Zasłynął pracami z za- kresu fizjologii zmysłów i układu nerwowego. W r. 1853 opracował teorię akomodacji oka, teorię widzenia barw, dał też podstawy fizycznej i fizjologicznej teorii słuchu. 7 Charles Robert Darwin, 1809-1882, przyrodnik angielski, twórca teorii ewolucyjnego powstawania gatunków zwie- rzęcych i roślinnych w drodze doboru naturalnego. [37/38] na siebie uwagę człowieka. Podobno mają one im nie smakować, ale pytanie czy zarazem i to piękne dla nas ich ubarwienie, nie odstrasza ptaków swą brzydotą? Pytanie, czy w oczach swego ko- nia pan Władysław jest blondynem? Niech więc panna Stefania nie przysięga na [kolor] blond wło- sów żadnego pana Władysława. <# 003> I niech nie przysięga na nic... bo doprawdy nie tylko na niebie, ale i na ziemi nie ma nic pewnego. I nie sądźcie, ażebym chciał sceptycyzmem drasnąć to, czemu już dziś zdrowy rozsądek walki nie wy- powiada. Bynajmniej, mówię o pojęciach uznanych za nigdy niewzruszone. Zwykle taki przywilej nadajemy prawdom matematycznym, a jednak może i one go kiedyś stracą. Nic to nie znaczy, że de- dukcje zasad są niewątpliwe, ale czy niewątpliwymi są same zasady? Wszystkie wnioski wyprowa- dzone z twierdzenia: że linia prosta jest najkrótszą odległością między dwoma punktami – o tyle tyl- ko są pewne, o ile pewnym jest ich twierdzenie. Niech ono padnie, padną wszystkie z niego wysnute prawdy. Bo każdy sąd jest zawarunkowanym słusznością składających go pojęć. Gdybyśmy mogli 1876 Aleksander Świętochowski: Dumania pesymisty s. 4 / 39 wynaleźć jedną zupełnie dowiedzioną formułę, przy jej pomocy poznalibyśmy z wolna cały obszar wiedzy. Tymczasem posiadamy olbrzymie i rozwinięte umiejętności, ale nic nam nie zabezpiecza ich podstaw. Ułożyliśmy i układamy miliony definicji ścisłych, żadna z nich jednak nie posiada praw nieomylności. Ach! Ile zagadek kryje się w tym na pozór nieśmiertelnym aksjomacie, że ziemia wiru- je około słońca! Bo i cóż, że niejedno twierdzenie sprawdza się w rachunku, w kombinacjach przez nas odkrytych? Alboż najściślejszy rachunek nie jest naszym własnym pomysłem, ograniczonym kresami naszej wiedzy. Kto wie, czy [38/39] okazałby się prawdziwym, gdyby wiedza ta stała się większą lub bezwzględną. Umiemy dokładnie wyznaczyć, ile czasu potrzebuje maszyna parowa do przebielenia po szynach długości milowej i obliczenia w tym względzie zawsze nam się sprawdzają, ale zważmy, że wszystkie pojęcia, z jakich obliczenie to składamy, są tworem i kombinacją naszego umysłu? Może właśnie w rzeczywistości odbywa się co innego, zachodzą zupełnie inne zjawiska. My znamy tylko świat swojej myśli, od rzeczywistego zależny, ale może całkiem od niego różny. Pojęcia materii, ruchu sił, przyczyny itd., są to tylko formy, w jakich nam się objawy świata zewnętrznego przedstawiają. Cały nasz język jest tylko sztuczną klasyfikacją przedmiotów i zjawisk. Zdaje nam się, że każde słowo wyraża osobny, rzeczywiście istniejący fakt, chociaż codziennie nauka rozdziera tę iluzję. Ciągle np. mówimy o jakiejś sile żywotnej, a wiadomo przecież, że nie ma w naturze żadnego specjalnego pierwiastka, do którego by można odnieść tę nazwę. Podobnież, mimo wszystkich Ko- perników i Galileuszów, astronomia ciągle wyznacza pory wschodu i zachodu słońca, ucząc jedno- cześnie, że słońce nie wschodzi i nie zachodzi. Psychologia nieustannie bada myśl, pamięć, uczucie itd., jako zjawiska odrębne, gdy tymczasem, według nowo odsłoniętych prawdopodobieństw, są to tylko różne stany jednego duchowego procesu. Posiadamy definicje ściśle odgraniczające ducha od materii, a jutro mogą się pojawić dowody, które tę granicę zniosą. Kiedyś mniemano, że światło i ciepło są dwoma odmiennymi czynnikami, dziś wiemy, że one są tylko odmiennymi stopniami ruchu jednego eteru. Przeszłego roku wapień znajdował się jeszcze między pierwiastkami, w obecnym już go [39/40] podobno zamieniają w wodór. A który chemik zagwarantuje, że z czasem wszystkie pier- wiastki nie zostaną sprowadzone do jednego? Alboż Tales8 nie przypuszczał, że woda jest ciałem prostym? Newton9 odkrywszy siłę ciążenia sądził, że ona rodzi wszystkie inne, dziś budzą się domy- sły, że i ta siła pochodzi od jakiejś jeszcze ogólniejszej. Tymczasem my ciągle o niej mówimy i długo mówić będziemy w przekonaniu, że wyrazy: siła ciążenia oznaczają coś realnego. Bo język jest naj- straszniejszą niewolą, jaka kiedykolwiek przygniotła umysł ludzki. Wyjarzmienie się spod jego wła- dzy trwa nieraz całe wieki. Gdyby Arystoteles10 nie był spętał filozofii wyrazami, w których znacze- nie ona tysiąc lat wierzyła, przed tysiącem lat rozwiązano by wiele z tych zagadnień, które się dopie- ro dziś rozwiązują. Ile trudów i mozołów kosztowało filozofię określenie jego najwyższego dobra, 1876 Aleksander Świętochowski: Dumania pesymisty s. 5 / 39 które teraz dopiero okazuje się pojęciem czczym i fałszywym! Wartość odpowiedzi zależy od warto- ści pytania. Sam Jowisz nie poradzi zagadce: czy cnota jest kwadratowa? Klęskąśrednich wieków była nieumiejętność nie rozstrzygania, ale stawiania pytań. Bo jakiż mógł być rezultat z najgenial- niejszego wysiłku scholastyki, jeśli w samych jej zadaniach tkwiły głupstwa, jeśli medytowała nad tym: czy Duch jest żonaty, lub co by się stało z Mesjaszem, gdyby się urodził ogórkiem? <# 004> 8 Tales z Miletu, żył w VI/VII w. p.n.e., grecki filozof i matematyk, założyciel jońskiej szkoły filozofów przyrody. 9 Isaac Newton, 1642-1727, angielski fizyk, astronom i matematyk, sformułował trzy zasady dynamiki oraz prawo po- wszechnego ciążenia, na których podstawie opracował teorię ruchu planet, księżyców i komet Układu Słonecznego. 10 Arystoteles, 384-322 p.n.e., najwszechstronniejszy myśliciel i uczony starożytności, którego działalność obejmowała prawie wszystkie gałęzie ówczesnej wiedzy. [40 /41] Teolodzy uwikłani z jednej strony w słownictwo filozofii starożytnej, a z drugiej w dogmaty biblijne, głęboko i poważnie zastanawiali się nad tym, jakie byłyby dzieci Adama, gdyby je spłodził jedynie siłą wolnej woli*? Podobnie i my rozprawiamy, czy wola jest wolną, nie zbadawszy, czy wo- la jako osobna władza istnieje? Pytanie zaś takie nie jest bynajmniej zagadką upartej negacji, lecz ma za sobą powagę bardzo głębokich sądów. Wszakże pojawiły się już z tym mniemaniem teorie. I to jeszcze zauważyć trzeba, że więzienie nasze w wyrazach, tylko do pewnego stopnia odczuć możemy. Jest niezawodnie wiele takich zagadnień, wiele takich pojęć, których fałszywości ani się domyślamy i które dopiero kiedyś stracą swoje obecne znaczenie. Dziś tłumaczymy sobie zjawiska ruchem i sila- mi, kto wie jednakże, czy ruch i siła istnieją i czy ich pojęcia nie zostaną zastąpione innymi, zwłasz- cza, że już odezwały się reformatorskie w tym względzie głosy. Kto przewidzieć może, co się stanie z wszystkimi naszymi umiejętnościami? Podzieliliśmy istnienie na różne grupy i każdą daliśmy do badania osobnej nauce i tylko w chwilach głębszego rozmysłu dostrzegamy, że cały ten podział jest sztuczny, przez nas dokonany i nie odpowiada rzeczywistości. W XVII w. religijni przyrodnicy two- rzyli osobne teologie dla najrozmaitszych pojęć – gwiazd, kamieni, owadów -astroteologię, litoteolo- gię, insektoteologię, petinoteologię itd. Dziś z wszystkich tych umiejętności nie przechowały się na- wet ślady. Gdy w r. 1748 (powiada * Marquis d’Argens zebrał podobnego rodzaju rozprawy w swoim komentarzu do Ocellusa (przyp. Aut.). [ Argens Jean Baptiste de Boyer, 1704-1771, filozof" francuski, autor Histoire de 1'esprit humain ; Ocellus (Lucanus) – filozof grecki, pitagorejczyk, autor dzieła O naturze wszechświata]. [41/42] Feuerbach11) ukazały się niezliczone roje szarańczy, zaraz pastor w Diepholtz, Rathlef sfa- brykował osobną akridoteologię (teologię szarańczy), w której między innymi dowodami „wielkiego rozumu Boga" przytoczył i ten, że „Bóg dał szarańczy podługowatą głowę, a gębę osadził nisko, aże- by nie potrzebowała przy jedzeniu zbyt się schylać, lecz mogła spożywać pokarm wygodnie i szyb- ko". Śmiejemy się z tych logii, ale czy przyszłość z naszych zoo-, psycho-, fizjologii śmiać się nie będzie? Żadna nauka nie pojmowała poważniej swego zadania, jak alchemia i astrologia -a jednakże co się stało z ich powagą? Otwórzmy jakąkolwiek nam współcześnie napisaną książkę i przyjrzyjmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykład - połowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepłym klimacie najłatwiej wyrastają zimni dranie. Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentując swoją rolę w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|