« M E N U » |
»
|
» Ktoś, kto mówi, że nie zna się na sztuce, źle zna samego siebie. | » Alfred Adler, Psychologia, Psychologia rozwojowa | » Alfred Adler, Psychologia, Psychologia rozwoju człowieka | » Alfred Weber - History of Philosophy (excerpt on Spinoza), ebook, filozofia, spinoza | » Alfred Louis Kroeber antropologia, socjologia, skrypty i notatki, antropologia kulturowa | » Alfred.Szklarski.-.01.Tomek.w.krainie.kangurow.(osloskop.net, Materiały nieposegregowane, download | » Alfred Wierusz Kowalski 1849-1915 Ptaszyńska Eliza jak pobrać, Kultura i sztuka | » Alfred Szklarski - 02 Tomek Na Czarnym Ladzie, filmy,video itp, E-booki | » Alfred.Szklarski.-.03.Tomek.na.wojennej.sciezce.(osloskop.ne, Materiały nieposegregowane, download | » Alfred Szklarski - 04 Tomek na tropach Yeti, cykl Przygody Tomka | » Alfred Szklarski - Tomek W Grobowcach Faraonów - Inna Wersja(1), Dla młodzieży |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkolobrzeginfo.keep.pl
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] ALFRED HITCHCOCKTAJEMNICA ZAB�JCZEGO SOBOWT�RAPRZYGODY TRZECH DETEKTYW�W(Prze�o�y�a: ANNA IWA�SKA)Wst�p Alfreda HitchcockaWitajcie, mi�o�nicy tajemniczych opowie�ci. Oto kolejna z przyg�d Trzech Detektyw�w. Zwyk�a wyprawa do weso�ego miasteczka przeobra�a si� tu w koszmar, a ca�a pomys�owo�� ch�opc�w zostaje wystawiona na nie byle jak� pr�b�. Na ka�dym kroku czyhaj� na nich niebezpiecze�stwa i komplikacje.M�odzi detektywi zmagaj� si� z porywaczami, z gro�nym wrogiem, kt�ry tropi ich bezlito�nie. Ch�opcy wpl�tuj� si� w mi�dzynarodow� intryg�, a wywik�anie si� z niej jest niemal ponad ich si�y.Te sprawy wymagaj� zdolno�ci dedukcyjnych wszystkich trzech ch�opc�w. Jupiter Jones, zazwyczaj pe�ni�cy funkcj� m�zgu zespo�u, staje si� w zagadkowy spos�b obiektem ataku przest�pc�w i nie mo�e w pe�ni kierowa� operacj�. To stawia na czo�owej pozycji Pete'a Crenshawa, najbardziej sprawnego fizycznie cz�onka zespo�u. Pete musi opanowa� swe l�ki i dzia�a� z jeszcze wi�ksz� ni� zazwyczaj odwag�. Bob Andrews za�, skrupulatny dostarczyciel potrzebnych informacji, ma szans� dowie��, �e jest tyle� sprytny, co odpowiedzialny.Ch�opcy tropi� i s� tropieni; od ukrytej w sk�adzie z�omu Jonesa przyczepy kempingowej a� po granic� z Meksykiem. Sami odkryjecie niebawem, kto w ko�cu zwyci�y oraz jaki to zdumiewaj�cy zbieg okoliczno�ci przewr�ci� do g�ry nogami �ycie Trzech Detektyw�w.Alfred HitchcockRozdzia� 1Fa�szywy alarm- Niech nikt si� nie rusza! - krzykn�� Pete Crenshaw.Bob Andrews i Jupiter Jones zastygli. Ch�opcy znajdowali si� w swojej dobrze zamaskowanej siedzibie, mieszcz�cej si� w starej przyczepie kempingowej. Przyczepa by�a starannie ukryta pod stertami z�omu w sk�adzie Jonesa, ale zawsze istnia�o niebezpiecze�stwo, �e kto� natrafi na jedno z wiod�cych do niej wej��. Bob i Jupe rozejrzeli si� uwa�nie po ma�ym biurze i nas�uchiwali z napi�ciem. Czy�by Pete us�ysza� co� niepokoj�cego?- Co... co si� sta�o, Pete? - szepn�� Bob.Pete przeszywa� spojrzeniem obu przyjaci�.- Kto� ukrad� moje drugie �niadanie! - o�wiadczy�.Bob wytrzeszczy� oczy.- Twoje... twoje �niadanie? To wszystko?- Twoje drugie �niadanie, Pete? - zawt�rowa� mu Jupiter z niedowierzaniem.Smuk�y Drugi Detektyw wybuchn�� �miechem.- Nie, nic, tak tylko za�artowa�em. Ale moje �niadanie to wa�na sprawa. Zaczynam by� g�odny.- Kiepski �art - powiedzia� Jupiter surowo. - Fa�szywy alarm bywa niebezpieczny. Znasz histori� o ch�opcu, kt�ry podnosi� krzyk dla �artu. Tego rodzaju zabawa mo�e...Jupiter, t�ga g�owa Trzech Detektyw�w, bywa� nieco napuszony, zw�aszcza kiedy wyg�asza� pouczaj�ce mowy. Bob i Pete cz�sto musieli sprowadza� go z powrotem na ziemi�.- Gadaniem si� nie wymigasz - przerwa� mu Pete. - Za�o�� si�, �e kiedy byli�my z Bobem na zewn�trz, w pracowni, nie mog�e� si� oprze� pokusie. To ty zwin��e� moje drugie �niadanie.Jupiter poczerwienia�.- Nieprawda! - wykrzykn�� zapalczywie.Za�ywny, a w�a�ciwie ju� po prostu gruby przyw�dca detektyw�w nie znosi� �adnych aluzji do swego apetytu.- A jednak kto� je zjad� - upiera� si� Pete.- Mo�e wzi��e� je do pracowni i tam zostawi�e�? - podsun�� Bob.- W ka�dym razie, mo�na z tym poczeka� - powiedzia� Jupiter, odzyskuj�c pewno�� siebie. - Nie zdecydowali�my jeszcze, dok�d si� jutro wybierzemy. To nasza ostatnia szansa na jakie� rozrywki przed rozpocz�ciem roku szkolnego. Ca�e lato przepracowali�my w sk�adzie, wi�c chyba zas�u�yli�my na prawdziw� wycieczk�. W Disneylandzie byli�my ju� wiele razy, wybierzmy si� teraz do �Magicznej g�ry�. Nigdy tam nie by�em.- Ja te� nie. Jak tam jest? - zapyta� Pete.- To jest jedno z najwi�kszych i najzabawniejszych weso�ych miasteczek na �wiecie - powiedzia� Bob z zapa�em. - Nie ma tam krainy fantazji, jak w Disneylandzie, ale s� cztery lunaparkowe kolejki wysoko�ciowe. W jednej zatacza si� p�tl� g�ow� w d�! S� dwie �lizgawki wodne, na kt�rych mo�na przemokn�� do suchej nitki! S� te� specjalnego rodzaju diabelskie m�yny, maj�ce wi�cej ni� p�tora tysi�ca metr�w wysoko�ci, i dziesi�tki innych atrakcji. Wszystko po przyst�pnej cenie. Nie trzeba �adnego karnetu, raz kupujesz bilet i mo�esz je�dzi�, na czym chcesz.- Wygl�da to kusz�co - powiedzia� Pete.- Jedziemy wi�c - zdecydowa� Jupiter. - �eby by�o jeszcze fajniej, pojedziemy tam z fasonem... rolls-royce'em! Telefonowa�em ju� do Worthingtona i samoch�d jest jutro do wzi�cia.- Cha, cha! - za�mia� si� Bob. - Pomy�l�, �e jeste�my milionerami! Ale b�d� tam mieli miny, jak zajedziemy rollsem. Nie mog� si� doczeka�!- W�tpi�, czy tego do�yj� - j�kn�� Pete. - Umieram z g�odu. Lepiej przyznajcie si�, gdzie schowali�cie moje �niadanie.- Pete, nie schowali�my - zapewni� Bob.- Nikt nie tkn�� twego �niadania - doda� Jupiter zm�czonym tonem. - Wynios�e� je prawdopodobnie do pracowni. Chod�my poszuka�, bo nigdy nie u�o�ymy �adnych plan�w.Przechodz�c od st�w do czyn�w, Jupiter podni�s� klap� w pod�odze przyczepy i wcisn�� si� przez otw�r pod ni� do Tunelu Drugiego. By�o to g��wne wej�cie do przyczepy, czyli Kwatery G��wnej. Tunel stanowi�a obszerna rura metalowa, biegn�ca pod stertami z�omu a� pod przyczep�. Pete, wysoki i krzepki, musia� si� w niej praktycznie rozp�aszczy� na brzuchu. �lizga� si� jednak przez rur� z �atwo�ci� za sapi�cym, pulchnym przyw�dc�. Na ko�cu Bob, najmniejszy z ch�opc�w, czo�ga� si� bez trudu na czworakach.Po wyj�ciu z tunelu znale�li si� na zewn�trz pracowni Jupitera, usytuowanej w naro�niku sk�adu. Od deszczu chroni�o j� zadaszenie, kt�re bieg�o wok� ca�ego placu po wewn�trznej stronie ogrodzenia, a od reszty sk�adu odgradza�y j� g�ry rupieci. Ch�opcy mieli tu pras� drukarsk� i r�ne narz�dzia, kt�rymi pos�ugiwali si�, przekszta�caj�c zalegaj�ce sk�ad stare przedmioty w u�yteczny sprz�t detektywistyczny. Sta�o tam r�wnie� krzes�o, kilka skrzynek i warsztat. Na nim w�a�nie Bob zobaczy� torebk� Pete'a.- Widzisz? Tu zostawi�e�.Pete podni�s� podart� torebk�.- Ale kto zjad� zawarto��?- Pewnie sam zjad�e�, tylko o tym zapomnia�e� - powiedzia� zniecierpliwiony Jupiter.- Ja? Mia�bym zapomnie�, �e zjad�em dobr� kanapk� z szynk�?- Za�o�� si�, �e to szczury - Bob ogl�da� poszarpan� torebk�. - Do wszystkiego si� dobior�.- My�lisz, �e ciocia Matylda by pozwoli�a, �eby tu biega�y szczury? Nie ma mowy! - wykrzykn�� Pete.- Ciocia si� stara - roze�mia� si� Jupiter - ale nawet ona nie mo�e przegoni� ze sk�adu wszystkich szczur�w.Ciocia Jupitera by�a osob� gro�n� i prowadzi�a sk�ad z�omu �elazn� r�k�. Jej m��, Tytus, sp�dza� wi�kszo�� czasu w rozjazdach, poszukuj�c nowego towaru. Jupe, wcze�nie osierocony, mieszka� z wujostwem, odk�d si�ga�a jego pami��.- Chod�cie, mo�e ciocia Matylda da nam wszystkim drugie �niadanie. - Jupe skierowa� si� do biura sk�adu, ale gdy znale�li si� bli�ej g��wnej bramy, zwolni� kroku. - Ch�opaki, czy widzieli�cie ju� przedtem ten samoch�d?Bob i Pete spojrzeli w kierunku otwartej bramy. Naprzeciw niej, po drugiej stronie ulicy sta� zielony mercedes.- Zauwa�y�em go, kiedy tu podje�d�a� - m�wi� Jupiter z namys�em. - A raczej si� podtoczy� i w ko�cu stan��.- No to co, Jupe? - powiedzia� Pete. - Samoch�d mo�e si� tu zatrzyma�. Mo�e przyjecha� jaki� klient.- Mo�liwe - przyzna� Jupe. - Ale nikt z niego nie wysiada i my�l�, �e widzia�em ju� ten sam samoch�d rano. Przeje�d�a� ko�o bramy r�wnie wolno.- Czekajcie! - zawo�a� Bob. - Ja go te� chyba widzia�em! Jak�� godzin� temu jecha�em tu rowerem, a ten samoch�d sta� na ulicy za sk�adem.- Mo�e to oni ukradli moje �niadanie!- Pewnie to mi�dzynarodowy gang z�odziei �niada� - powiedzia� Bob z powag�.- Przesta� ju� z tym �niadaniem - burkn�� Jupiter niecierpliwie, nie spuszczaj�c oczu z samochodu. - Je�li go nie zjad�e�, to tak jak m�wi Bob: szczury je zjad�y. Mia�bym ochot� si� dowiedzie�, czego tu szuka ten samoch�d.Bob si� u�miechn��.- Mo�e czekaj� na nast�pn� okazj�, �eby ukra�� kanapk� z szynk�.- Tak, Bob, wygl�da, �e na co� czekaj� - powiedzia� Jupiter. - Przekonajmy si�.Jupiter zazwyczaj dopatrywa� si� tajemnicy niemal we wszystkim i, co najdziwniejsze, przewa�nie mia� racj�! Bob i Pete od dawna przestali podawa� w w�tpliwo�� jego najbardziej szalone przeczucia. Czasami by�y mylne, ale bardzo rzadko.- Pete, cofniesz si� w g��b sk�adu i przekradniesz si� potem w pobli�e bramy - wydawa� teraz instrukcje. - Ukryjesz si� i b�dziesz obserwowa� samoch�d. Bob i ja wyjdziemy ze sk�adu ty�em, przez Czerwon� Furtk� Korsarza, i okr��ymy sk�ad od zewn�trz. Bob, ty p�jdziesz w lewo, ja w prawo. B�dziemy obserwowa� samoch�d ze wszystkich stron.Pete skin�� g�ow�. Odczeka�, a� przyjaciele wymkn� si� ukrytym wyj�ciem w p�ocie na ty�ach sk�adu. Nast�pnie, klucz�c mi�dzy stertami z�omu, przekrad� si� wzd�u� ogrodzenia do g��wnej bramy. Wyjrza� ostro�nie. Mercedes sta� wci�� na miejscu. W �rodku siedzia�o dw�ch m�czyzn. Pete cofn�� si� szybko. Po�o�y� si� na brzuchu i podczo�ga� z powrotem do bramy. Nie podnosz�c si�, wyjrza� ponownie.- Dzie� dobry! Co� zgubi�e�? Mo�e ci pom�c?Pete prze�kn�� �lin�. W bramie, dok�adnie nad jego g�ow�, sta� t�gi, silnie opalony m�czyzna w przewiewnym ubraniu. Mia� br�zowe, k�dzierzawe w�osy, ma�e niebieskie oczy i u�miecha� si� uprzejmie. By� wyra�nie ubawiony widokiem czo�gaj�cego si� na brzuchu Pete'a.- Ja... ja... - wyj�ka� Pete, czuj�c si� o�mieszony - zgubi�em pi�k�. Szu... szukam jej.- �adna pi�ka si� t�dy nie potoczy�a - powiedzia�...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykład - połowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepłym klimacie najłatwiej wyrastają zimni dranie. Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentując swoją rolę w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|