« M E N U » |
»
|
» Ktoś, kto mówi, że nie zna się na sztuce, źle zna samego siebie. | » Alfred Hitchcock - Nowe Przygody Trzech Detektywów 3 - Dolina śmierci, Biblioteka, KSIĄŻKI NIEPOUKŁADANE, Książki, Hitchcock Alfred | » Alex Joe - Piekło jest we mnie, mp3, aa mp3, ksiazki, scanbooks | » Aldiss Brian W. - Helikonia 03 - Zima Helikonii, E-BOOKI, Nowe (h - 123) | » Alex Jones - Martial Law 9-11 - Edycja 2008 - Polskie Napisy, Filmy NWO-polecam | » Alex C ft. Y-ass - Du hast den schonsten arsch der welt, Ultrastar txt | » Alex Collier-Ludzkie istoty pozaziemskie z Andromedy, Grupa Bilderberg, Dokumenty i filmy | » Alex Leroc - Les Statuettes, FR - Graded Readers, Reading Books, Journals | » Akunin Boris - Kryminał prowincjonalny 02 - Pelagia i czarny mnich, E-BOOKI, Nowe (h - 123) | » Akunin Boris - Kryminał prowincjonalny 03 - Pelagia i czerwony kogut, E-BOOKI, Nowe (h - 123) | » Akwarela dla początkujących Mark i Mary Willenbrink ebook, Poradniki |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plchaotyczny.htw.pl
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] BERENSON ALEX wierny szpieg Żołnierzom Pierwszego Batalionu Piątej Brygady Kawalerii Pancernej oraz pozostałym mężczyznom i kobietom służącym w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych, okazującym męstwo w skomplikowanym świecie - a także pamięci Fakhera Haidera, który umarł za prawdę. PROLOG JESIEŃ 2001 ROKU RÓWNINA SHAMALI, NA PÓŁNOC OD KABULU, AFGANISTAN John Wells zadarł głowę, daremnie usiłując wypatrzyć dwa myśliwce F-15 krążące w ciemnościach gdzieś nad nim. Nawet w ciągu dnia amerykańskie samoloty trudno było do- strzec, a teraz, kiedy słońce skryło się za górskimi grzbie- tami, stały się na dobrą sprawę niewidoczne. Wells miał na- dzieję, że piloci również nie widzieli jego ludzi, gdyż bomby podwieszone pod skrzydłami myśliwców mogły w mgnie- niu oka unicestwić cały oddział. Wojna oglądana z kokpitów odrzutowców wygląda jak gra wideo, pomyślał. Małe szare ludziki biegają bezgłośnie po ekranie komputera, przemieszczając się centymetr po centymetrze do chwili, kiedy bomby docierają do ziemi i wybuchają jaskrawymi barwami. Rzeczywistość była bar- dziej bałaganiarska, a w miejsce pikseli pojawiały się strzę- py ciał i kości oraz krew. Wells podążył myślami do pewnego niedzielnego poranka przed wieloma laty. Jego ojciec, lekarz, najlepszy chirurg w całej Montanie, spędził całą noc w sali operacyjnej. Przemierzał teraz kuchnię, a potem odruchowo umył ręce w kuchennym zlewie. - Co się stało, tato? - zapytał John. - Coś złego? Miał dziesięć lat i był dostatecznie duży, by wiedzieć, że nie powinien zadawać ojcu tego rodzaju pytań, lecz tym ra- zem przeważyła ciekawość. Herbert Wells odwrócił się od 7 zlewu, wytarł ręce, nalał sobie filiżankę kawy i skierował na syna znużone spojrzenie niebieskich oczu. Chłopiec miał zamiar przeprosić za naruszenie granic, kiedy ojciec w koń- cu przemówił. Powiedział coś zupełnie innego niż to, czego spodziewał się John. - Wszystko zależy od tego, po której stronie spluwy sto isz - odezwał się. Sączył dalej kawę, jak gdyby nakłaniał syna, by pytał dalej. John nie zrozumiał wtedy tamtych słów, lecz teraz je pojmował. Nigdy nie powiedziano czegoś bardziej prawdzi- wego. Zastanawiał się, co pomyślałby Herbert Wells - który opuścił ziemski padół przed pięcioma laty - o człowieku, na którego wyrósł jego syn. John rozpoczynał dopiero dorosłe życie, kiedy ojciec wydał ostatnie tchnienie. Gdyby jednak Herbert miał swoje przemyślenia na ten temat, z pew- nością zachowałby je dla siebie. - Masz sprawne dłonie, John. Powinieneś zostać chirur giem - powiedział pewnego razu, kiedy Wells uczył się już w college'u, ale gdy syn nie odpowiedział, nie podejmował tematu. Ojciec zawsze mówił mu, że powinien iść własną dro- gą, a świat nie jest miejscem dla słabeuszy. Wells wychodził z założenia, iż tego nauczył się aż za dobrze. Nie został le- karzem, lecz zabójcą. Zadawał rany, jakich chirurg nie był w stanie uleczyć. Mimo to wierzył, że Herbert zrozumiałby potrzebę istnienia ludzi takich jak on. Wells przestał już wypatrywać myśliwców bombardują- cych, ale wciąż spoglądał w niebo. W tym pozbawionym elek- tryczności kraju gwiazdy i księżyc świeciły z jasnością, którą zachwycał się w swoich młodych latach. Wymieniał nazwy wszystkich pamiętanych gwiazdozbiorów, aż poryw wiatru sypnął mu w oczy piaskiem i ściągnął uwagę na ziemię. Ahmed, jego zastępca, przeszedł przez dół na ognisko i stanął obok Johna. 8 - Zimno - powiedział Ahmed po arabsku. - Nam, tak. W ciągu dnia wiatr przybrał na sile. Ciągnął w porywach od północy, zwiastując nadejście zimy. Tego wieczora podmu- chy porywały nawet popiół z ogniska, obracając wniwecz pró- by ogrzania się. Wells opatulił ramiona pledem i podszedł bliżej do ludzi skupionych wokół małego ogniska. Z chęcią rozpaliłby większy ogień, ale nie mógł ryzykować przyciąg- nięcia uwagi pilotów myśliwców - To będzie długa zima. - Tak - odparł Wells. - Albo krótka - na twarzy Ahmeda pojawił się ponury uśmiech. - Być może będziemy już w raju, kiedy nadejdzie wiosna, - Może się zdarzyć, że szejk wyśle nas na wakacje - pod- jął Wells, rozkoszując się własnym dowcipem. - Albo na hadżdż*. Posępny uśmiech zniknął z twarzy Ahmeda, gdy padło słowo „hadżdż". - Inszallah, jeśli Bóg tego pragnie, Dżalal - przemówił z nabożeństwem.. - Inszallah - odrzekł Wells. Dżalal - tak nazwali go talibowie i partyzanci al-Kaidy, gdy został pierwszym człowiekiem z Zachodu, który ukoń- czył szkolenie w obozie niedaleko Kandaharu. Jego prawdzi- we imię znało tylko kilku ludzi. Nieliczni używali przezwiska Ameriki, Amerykanin, lecz żaden z nich nie miał odwagi uczy- nić tego w jego obecności. Na dobrą sprawę wielu młodych rekrutów nie miało nawet pojęcia, że był Amerykaninem. Skąd mieliby wiedzieć, zapytał sam siebie. Po latach walk pod sztandarami dżihadu w Afganistanie i Czeczenii mówił perfekcyjnie po arabsku oraz paszto. Nosił długą brodę, na Pielgrzymkę do Mekki, do odbycia której przynajmniej raz w ży- ciu zobowiązany jest każdy wyznawca islamu. 9
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykład - połowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepłym klimacie najłatwiej wyrastają zimni dranie. Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentując swoją rolę w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|