« M E N U » |
»
|
» Ktoś, kto mówi, że nie zna się na sztuce, źle zna samego siebie. | » Akta Dresdena. Rycerz lata Jim Butcher, e-booki, książki, Kryminał, sensacja, thriller | » Akta Piłata (Ewang. Nikodema), książki, apokryfy | » Alighiero Tondi - Karki z pamietnika bylego jezuity, Ksiazki, Opowiadania znanych Autorow - Duzo | » Akta pracownicze 2008(1), E-BOOK | » Alan Falcone - Zmień swoje myśli, Pełna kolekcja ebooków | » Akta Golgoty - Philipp Vandenberg, ► Ebooki ◄, • Thriller •, • Akta Golgoty Philipp Vandenberg • | » Alien - Perry Steve - Obcy - Wojna samic, ebook | » Alien - Perry Steve - Obcy Azyl, ebook | » Akty Caine'a 03 - Caine Czarny Nóż - Stover Matthew Woodring, 1, A tu dużo nowych ebooków | » Akta Caine'a 2.1 - Ostrze Tyshallea - Stover Matthew W, 1, A tu dużo nowych ebooków |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plets2.xlx.pl
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Steve Shagan Akta „Genesis” The Formula Przełożył Jacek Mackiewicz Pieniądze, a nie moralność są najważniejszym dobrem cywilizowanych narodów. Thomas Jefferson PROLOG Berlin - 3 kwietnia 1945 1. Stalowe hełmy podskakiwały na ich małych głowach, a niektórzy mieli problemy z utrzymaniem karabinów. Generał major Helmut Kladen pomyślał, że wyglądają jak dzieci bawiące się w wojnę w mundurach ojców. Dowódca drużyny, chłopiec może czternastoletni, podszedł do otwartego samochodu sztabowego naczelnego dowództwa i poprosił szofera Kladena o pokazanie zezwolenia na przejazd. Pozostali zebrali się w milczeniu wokół szarego Mercedesa i wpatrywali w Kladena, który siedział sztywno wyprostowany na luksusowym, obitym skórą tylnym siedzeniu. Jeden z wyższych chłopców zebrał się na odwagę i zapytał, czy może dotknąć Krzyża Rycerskiego z Liśćmi Dębu, który wisiał na czerwonym fularze. Generał skinął głową. Chłopiec dotknął odznaczenia z ogromnym szacunkiem, po czym szybko się cofnął i szepnął coś do kolegów, którzy przytaknęli z powagą. Nagle most zatrząsł się od huku radzieckich dział ostrzeliwujących linię obrony w Seelow. Kladen poczuł się nieswojo. - Schnell! Schnell! - krzyknął do chłopca, który sprawdzał ich dokumenty. Ten uśmiechnął się i machnął ręką, pozwalając im jechać dalej. Kierowca wrzucił pierwszy bieg i powoli ruszył przez most. Kladen obejrzał się na tych chłopców-żołnierzy. Całun szarego dymu z oddalonego o jakieś piętnaście kilometrów płonącego Berlina opadł na most, nadając małym postaciom w za dużych mundurach wygląd zjaw. Kladen zapalił długiego różowego, rosyjskiego papierosa i pokręcił ze smutkiem głową. Myśl o dzieciach broniących mostu wprawiła go w przygnębienie. Czekali na 12. Armię Wencka, armię, która obroniłaby Berlin przed mongolskimi hordami. Ale nie było żadnej 12. Armii. Przestała istnieć dawno temu. Była jedynie papierowym mitem stworzonym w bunkrze Führera. Za kilka dni dzieci na moście będą martwe. Nagle Kladena ogarnęła wściekłość. Przypomniał sobie ostatnie słowa Rommla, który na pytanie, dlaczego przyłączył się do spisku przeciwko Hitlerowi, odparł: „Jeśli ktoś wie, jak rozpocząć wojnę, powinien umieć ją zakończyć”. Ale Rommel już nie żył. Wszyscy wybitni ludzie już nie żyli. Być może jednak los wybrał jego, generała majora Helmuta Kladena, bohatera Rzeszy, genialnego taktyka wojsk pancernych, weterana piasków Afryki i arktycznych zamieci Rosji. Może on będzie w stanie zapobiec totalnej zagładzie narodu niemieckiego. Wielki samochód przyspieszył, jadąc Reichstrasse 96 na północ, w kierunku olbrzymiego słupa dymu, unoszącego się nad sercem zrujnowanego miasta. Szara pokrywa chmur nad Berlinem jaśniała niesamowitym, pomarańczowym blaskiem. Unoszące się języki ognia przypominały pociągnięcia pędzla szalonego artysty, który postanowił zmienić kolor nieba. Nie gasnące pożary wywoływały gwałtowny wiatr, który gnał przed sobą ogromną ścianę czerwonawego pyłu nad opuszczonymi, zasłanymi gruzem ulicami. Niósł też ze sobą swąd spalonych ciał, płonącej gumy i ulatniającego się gazu. Ohydny smród nowoczesnej, metodycznie obracanej w perzynę cywilizacji. Poprzez unoszący się w powietrzu kurz Kladen mógł dostrzec poczerniałe szkielety wysokich biurowców, które górowały nad gruzami jak zadziwieni świadkowie innych czasów. Mercedes skręcił w Königstrasse i wjechał na chodnik. Ulica była nieprzejezdna. Na całej szerokości bulwaru widniały sterty gruzu. Kladen zobaczył, jak dziewczęta w mundurach batalionu przeciwlotniczego usiłują utorować wśród ruin drogę. Starcy z Volksturmu kierowali ruchem pojazdów wypełnionych oficerami sztabowymi, którzy zgubili drogę. Nocne bombardowania ciągle zmieniały wygląd miasta. Z dnia na dzień znikały coraz to nowe dzielnice. Skręcili w lewo, w Kurfürstendamm. Stopień zniszczenia eleganckiego niegdyś bulwaru zaparł Kladenowi dech w piersiach. Zniknęły wysokie klony. Ekskluzywne sklepy, kina i kawiarnie zmieniły się w sterty pokruszonego betonu, potłuczonego szkła i dymiącego drewna. Wewnątrz jednej z restauracji leżał wywrócony trolejbus. Ciała jego ostatnich pasażerów zwisały z okien. Sfora zdziczałych psów ujadała i podskakiwała wokół, chcąc dostać się do zwęglonych zwłok. Starszy policjant wypróżnił w ich stronę cały magazynek swojego Schmeissera. Długa kolejka kobiet czekała przed sklepem na mleko i chleb. Małe dzieci trzymały się kurczowo spódnic swoich matek i spoglądały ze strachem w niebo. Nawet niemowlęta wiedziały, skąd nadchodzi zagłada. Minęli zburzony kościół u wylotu Kurfürstendamm, skręcili w Budapestenstrasse i wjechali do Tiergarten. Słynny na całym świecie park przypominał jakiś przerażający krajobraz rodem z koszmaru Picassa. Czarna trawa, zwęglone kikuty drzew i gazowe latarnie, na których wisiały ciała niemieckich żołnierzy z przyczepionymi kartkami „Byłem zdrajcą narodu niemieckiego”. Na pagórku w pobliżu ogrodu zoologicznego, wśród rozkładających się zwłok kobiet i dzieci, które zaskoczył dzienny nalot, ucztowały stada psów. Przejechali powoli obok zoo, gdzie ośmiuset esesmanów stanowiło obsadę olbrzymiej baterii przeciwlotniczej. 88-milimetrowe działa zwróciły lufy w kierunku północnych krańców miasta, gdzie widać już było błyski artylerii marszałka Koniewa. Kladen wyraźnie słyszał trąbienie słoni, udręczone ryki lwów i tygrysów, zwierzęta, podobnie jak ludzie, były pod ostrzałem od wielu miesięcy. Wyjechali z Tiergarten i skierowali się na Unter den Linden. Przed sobą mieli Bramę Brandenburską. Kladen spojrzał na szczyt łuku. Nadal znajdował się tam marmurowy rydwan, ale trzy spośród czterech koni z brązu leżały na bruku. Po lewej stronie stały ruiny Reichstagu z ciągle widocznym na poczerniałej ścianie napisem: „Narodowi niemieckiemu”. Na wschodniej ścianie wisiał groteskowo przekrzywiony, olbrzymi portret Hitlera. Na Unter den Linden ludzie wychodzili z piwnic i przeszukiwali gruzy. Kladenowi przypominali armię owadów szukających resztek jedzenia na olbrzymim śmietnisku. Nagle rozległ się straszliwy grzmot. Wielkokalibrowe działa rosyjskiej 1. Armii rozpoczęły ostrzeliwanie niemieckich pozycji w Küstrin. Szkielety zrujnowanych budynków zatrzęsły się, a ludzie przerwali swoje poszukiwania, spoglądając ze strachem na północ. Ostrzegano ich, że ze wschodu nadejdą hordy mordując, gwałcąc i rabując, a teraz można już je było zobaczyć u bram miasta. Geniusz zła z uschniętą ręką i drżącą głową był w martwym mieście ciągle żywy. Nadal nadawał tę samą wiadomość: „Wyjdźcie z ukrycia. Przygotujcie się. Bądźcie gotowi zginąć za honor Rzeszy. Ostatnia wielka bitwa o ocalenie cywilizowanego świata przed mongolską nawałą przypadła w udziale narodowi niemieckiemu...” Kladen nie przypuszczał, żeby ktoś posłuchał. Już nie. Pozostało tylko pytanie, jak uratować naród. Może Reichsführer Himmler ma na nie odpowiedź. To on przygotował misję Kladena. Oby Bóg sprawił, żeby miał rację. Na rogu Pariser Platz i Wilhelmstrasse oślepił go nagły tuman czerwonego pyłu. Zamrugał gwałtownie, żeby oczyścić oczy, po czym przycisnął palcami powieki. Była to sztuczka, której nauczył się wiele lat temu w Afryce. Kiedy odzyskał wzrok, spojrzał z niedowierzaniem na budynek, którego zdobiona fasada cudem pozostała nietknięta. Był to hotel „Adlon”, który zachował się w całej swojej dziewiętnastowiecznej elegancji. „Adlon” był czymś więcej niż hotelem. Był legendą. Przed wojną cieszył się sławą ulubionego miejsca spotkań koronowanych głów, szefów wielkich karteli przemysłowych, dyplomatów, prezydentów, artystów, kompozytorów, osobistości Rzeszy, osławionych kurtyzan i ich bogatych kochanków. Znajomość z recepcjonistą w „Adlon” świadczyła o
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhot-wife.htw.pl
|
|
Cytat |
Dobry przykład - połowa kazania. Adalberg I ty, Brutusie, przeciwko mnie?! (Et tu, Brute, contra me?! ) Cezar (Caius Iulius Caesar, ok. 101 - 44 p. n. e) Do polowania na pchły i męża nie trzeba mieć karty myśliwskiej. Zygmunt Fijas W ciepłym klimacie najłatwiej wyrastają zimni dranie. Gdybym tylko wiedział, powinienem był zostać zegarmistrzem. - Albert Einstein (1879-1955) komentując swoją rolę w skonstruowaniu bomby atomowej
|
|